Rok 2024 był dla polskiego sektora transportu, spedycji i logistyki (TSL) niczym bieg przez tor przeszkód. Nadzieje na odbicie rynku nie spełniły się, a branża wciąż balansuje na krawędzi, zmuszona do walki z wieloma problemami jednocześnie. Czy rok 2025 przyniesie upragnioną poprawę? Eksperci twierdzą, że raczej nie. Co więcej, przyszły rok ma być kontynuacją bieżących wyzwań. Przyjrzyjmy się bliżej temu, co tak naprawdę gnębi sektor i jakie są możliwe scenariusze.
Kryzys na wielu frontach
Koszty operacyjne w górę, wolumen przewozów w dół – tak w skrócie można podsumować sytuację w polskim transporcie w 2024 roku. Już pierwsze półrocze przyniosło spadek przewozów o 4% w stosunku do roku ubiegłego. Do tego dochodzi spadek kursu euro, który zjadł wypracowane marże przewoźników. Jednak to nie jedyny problem. Rynek jest niestabilny, podaż usług maleje, a jednocześnie popyt na transport również nie zachwyca. W tej sytuacji przewoźnicy znajdują się między młotem a kowadłem – rosnące koszty zmuszają ich do podwyżek cen, ale kurczący się rynek na takie ruchy nie pozwala.
Przeczytaj także:
Ceny w górę – czy to możliwe?
Eksperci są zgodni – rok 2025 przyniesie większą determinację, by przerzucić koszty na klientów. Taka presja może zmusić nawet największe firmy z branży transportowej i logistycznej do trudnych negocjacji cenowych z kontrahentami.
Mniej „czarnego rynku”?
Każdy kryzys ma jednak swoją jasną stronę. W trudnych czasach z rynku znikają gracze, którzy nie potrafią odpowiednio zarządzać swoimi biznesami lub stosują nieuczciwe praktyki. Rok 2024 okazał się swego rodzaju testem, eliminującym nieprofesjonalnych przewoźników. Dzięki temu rok 2025 może być nieco „czystszy” pod względem konkurencji, co pozwoli uczciwym firmom na bardziej stabilny rozwój.
Pracownik na wagę złota
Nie sposób mówić o przyszłości sektora transportowego bez poruszenia kwestii braków kadrowych. Chociaż obecnie, przy zmniejszonym popycie, problem niedoboru kierowców jest mniej odczuwalny, wszyscy zdają sobie sprawę, że to tylko chwilowe.
Średni wiek kierowcy w Polsce to 55 lat. Za dziesięć lat ci ludzie przejdą na emeryturę, a młodych, chętnych do pracy, brakuje. Sytuację komplikuje fakt, że wielu kierowców z Azji, zatrudnionych w Polsce, migruje później do bogatszych krajów Europy Zachodniej. Branża już teraz musi zacząć myśleć o rozwiązaniach długofalowych, takich jak poprawa warunków pracy czy lepsza integracja zagranicznych pracowników.
Zamiast zakończenia – wezwanie do działania
Rok 2025 nie zapowiada się łatwo, ale polski sektor transportowy niejednokrotnie udowadniał, że potrafi wyjść obronną ręką nawet z największych kryzysów. Elastyczność i operatywność, które są znakiem rozpoznawczym polskich przewoźników, mogą okazać się kluczowe w nadchodzących miesiącach.
Pozostaje pytanie: czy branża TSL zdoła wykorzystać te atuty, by przetrwać kolejny trudny rok i przygotować się na lepsze czasy? Jedno jest pewne – łatwo nie będzie, ale walka o przyszłość już trwa.
Źródło: Pakulniewicz M., Na odbicie przyjdzie poczekać. Kolejny wymagający rok przed sektorem TSL, [dostęp: 05.12.2024].